środa, 30 marca 2011

Nieważne jak minął dzień.....zawsze wracaj do domu z wysoko podniesioną głową

.....pozostaje mi po ciężkim dniu wracać więc do domu z podniesioną głową, poszarpaną duszą, nieczystym sumieniem....bo to wcale fajne nie jest jak rozum co innego i serce co innego podpowiada........wtedy sumienie wydaje się być nieczyste......Czasem czuję się jak ten rozchechłany kogucik albo raczej kura:)....bo mimo tego, że wiatraki łamią mi kręgosłup, a w szyi przepuklina, coś mi jednak podpowiada, że ta głowa w pionie winna być noszona....więc noszę......ale czy mi to na dobre wychodzi to nie wiem......bo gdy dzień się kończy, przydaje mi się gorset...taki gorset czyjegoś wsparcia.....choćby słowem.....a nie zawsze się to udaje.....i co wtedy?.....wtedy przepuklina daje o sobie znać a głowa pod ciężarem mojej wyobraźni bezwiednie opada w dół, by poczuć dotyk najlepszej na świecie poduszeczki.....i wtedy cały świat przestaje istnieć, umysł nie pracuje, a moja biedna dusza odchodzi w błogi sen.....5:40......budzik zrywa mnie na równe nogi...czas wstać i zacząć dzień od nowa.....jak dobrze, że słońce świeci....jak dobrze, że jest do czego wstawać:)

2 komentarze:

  1. kiedyś trafisz na osobę, która będzie Ci wdzięczna, i może nawet nie będzie Ci umiała tego okazać to ocalisz jej życie

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie na wdzięczności mi zależy.Wystarczy wzajemność:)Dziękuję za miłe słowo:)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.