„Istnieją
dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po
prostu uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują,
że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej
spodziewają. Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę,
która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach
przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli…” Paulo Coelho „Demon i
panna Prym”
Jakże uniwersalne są te słowa prawda? No bo jakże
różnorodne mają ludzie marzenia. Dla jednych wyzwaniem jest nowa praca, dla
innych nowy dom, dla jeszcze innych nowy związek. Kiedy tak rozglądam się wokół
i analizuję zachowania ludzi widzę jak bardzo różnimy się od siebie. Zastanawiam
się tylko czy ta różnorodność podyktowana jest faktycznie innym myśleniem,
innymi priorytetami i innym podejściem do życia, czy może opinie jakie wyrażamy
podyktowane są czymś zupełnie innym np. skrytykuję decyzję o budowie domu
argumentując to długiem do końca życia
choć sama/sam bym to zrobił/a gdyby mi tylko starczyło odwagi ….albo
skrytykuję porzucenie rodziny i postawienie wszystkiego na jedną kartę poprzez
wejście w nowy związek bo uważam to za niemoralne i krzywdzące – ale sam/sama
jestem ciekawy/ciekawa czy aby moje życie u boku kogoś innego nie byłoby
szczęśliwsze….
Życie jest pełne nowych wyzwań. Tylko niewiele
jest ludzi, którzy czują się na siłach cokolwiek w swoim życiu zmienić. Jedni
mówią, że lepsze jest bezpieczne minimum
niż ryzykowny max. Inni twierdzą, że warto ryzykować, żeby chociaż
krótko ale w ogóle poczuć, że się żyje. Ja jakiś czas temu podjęłam decyzję o
porzuceniu spokojnego życia- bez długów, z pewną pracą i podróżami na rzecz
realizacji marzenia o budowie domu. Dzisiaj mam dom na wsi, dług hipoteczny i
znacznie ogranicza to mój budżet na inne cele ale ….JAK JA KOCHAM DO NIEGO
WRACAĆ!!! ….. Zamieniłam hulaszczy tryb życia w mieście na wiejską sielankę ….szum
samochodów przejeżdżających pod oknami na rechot żab w pobliskim stawie, śpiew
ptaków i szum brzózek….. nikt nie narzeka, że jest za głośno kiedy odwiedzają
mnie przyjaciele ….nie targam siatek z marketów na czwarte piętro …… Mogłabym
tak wymieniać i wymieniać. I bynajmniej – nie jest to przejaw mojej próżności ….Piszę
o tym bo chcę powiedzieć, że czasami warto zaryzykować i walczyć o swoje
marzenia ….nawet jeśli tylko przez „chwilę” da nam to poczucie bycia
szczęśliwym. Staram się postępować racjonalnie, myśleć o przyszłości i na pewno
nie raz ogarnia mnie strach przed utratą tego co sprawia, że czuje się
szczęśliwa….. i bynajmniej nie jest to dom- w sensie materialnym, lecz DOM –
moje miejsce na ziemi ….i będę o ten kawałek gruntu i kilka cegieł walczyć tak
długo jak długo Wszechmogący mi na to pozwoli J