czwartek, 25 kwietnia 2013


„Istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po prostu uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają. Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli…” Paulo Coelho „Demon i panna Prym”

Jakże uniwersalne są te słowa prawda? No bo jakże różnorodne mają ludzie marzenia. Dla jednych wyzwaniem jest nowa praca, dla innych nowy dom, dla jeszcze innych nowy związek. Kiedy tak rozglądam się wokół i analizuję zachowania ludzi widzę jak bardzo różnimy się od siebie. Zastanawiam się tylko czy ta różnorodność podyktowana jest faktycznie innym myśleniem, innymi priorytetami i innym podejściem do życia, czy może opinie jakie wyrażamy podyktowane są czymś zupełnie innym np. skrytykuję decyzję o budowie domu argumentując to długiem do końca życia  choć sama/sam bym to zrobił/a gdyby mi tylko starczyło odwagi ….albo skrytykuję porzucenie rodziny i postawienie wszystkiego na jedną kartę poprzez wejście w nowy związek bo uważam to za niemoralne i krzywdzące – ale sam/sama jestem ciekawy/ciekawa czy aby moje życie u boku kogoś innego nie byłoby szczęśliwsze….

Życie jest pełne nowych wyzwań. Tylko niewiele jest ludzi, którzy czują się na siłach cokolwiek w swoim życiu zmienić. Jedni mówią, że lepsze jest bezpieczne minimum  niż ryzykowny max. Inni twierdzą, że warto ryzykować, żeby chociaż krótko ale w ogóle poczuć, że się żyje. Ja jakiś czas temu podjęłam decyzję o porzuceniu spokojnego życia- bez długów, z pewną pracą i podróżami na rzecz realizacji marzenia o budowie domu. Dzisiaj mam dom na wsi, dług hipoteczny i znacznie ogranicza to mój budżet na inne cele ale ….JAK JA KOCHAM DO NIEGO WRACAĆ!!! ….. Zamieniłam hulaszczy tryb życia w mieście na wiejską sielankę ….szum samochodów przejeżdżających pod oknami na rechot żab w pobliskim stawie, śpiew ptaków i szum brzózek….. nikt nie narzeka, że jest za głośno kiedy odwiedzają mnie przyjaciele ….nie targam siatek z marketów na czwarte piętro …… Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. I bynajmniej – nie jest to przejaw mojej próżności ….Piszę o tym bo chcę powiedzieć, że czasami warto zaryzykować i walczyć o swoje marzenia ….nawet jeśli tylko przez „chwilę” da nam to poczucie bycia szczęśliwym. Staram się postępować racjonalnie, myśleć o przyszłości i na pewno nie raz ogarnia mnie strach przed utratą tego co sprawia, że czuje się szczęśliwa….. i bynajmniej nie jest to dom- w sensie materialnym, lecz DOM – moje miejsce na ziemi ….i będę o ten kawałek gruntu i kilka cegieł walczyć tak długo jak długo Wszechmogący mi na to pozwoli J