czwartek, 15 września 2011

Jesień...?

Wena mnie opuściła. I smutek ostatnio czasem zalewa… z różnych powodów… zbyt wiele biorę sobie do głowy… zbyt wiele ludzkich niepowodzeń wkładam sobie na barki, nie dźwigając przy tym swoich własnych kłopotów… bo każdy je przecież ma… ja też … ale one pozostaną tylko w mojej głowie….
Porzuciłam na jakiś czas czytanie trudnych tekstów Freya. Jestem w połowie tego monstrum pełnego bólu, cierpienia psychicznego i wulgaryzmów. Dla odmiany sięgnęłam po Mechanizm Serca- baśń dla dorosłych. Na chwilę przeniosę się w inny wymiar …irracjonalny świat…. z chaosu w romantyczną baśń…. to jest mi potrzebne…. być może dzięki temu ominie mnie jesienna chandra…. ”Tej nocy wdrapię się na księżyc, ułożę się na rogaliku jak w hamaku i wcale nie będę musiał zasypiać, żeby śnić…”
Póki co walczę z sobą. Próbuję sobie poukładać w głowie pewne rzeczy, próbuję zrozumieć… a raczej tłumaczyć sobie powody pewnych moich zachowań….. próbuję uporządkować myśli, odzyskać spokój, który ostatnio chyba nieco o mnie zapomniał….. wyrzucam niepotrzebne skrawki pamięci  …. „     Im bardziej powtarzam sobie "niemożliwe", tym mocniej słowo "możliwe" odbija się echem pod czaszką...” …. kiedyś, jeszcze całkiem niedawno myślałam, że nie jest możliwa przyjaźń … dzisiaj wiem, że byłam w błędzie…. to po prostu jedna z wielu rzeczy w życiu, o które trzeba walczyć…  kiedyś myślałam, że nie jest możliwe, żebym mogła stawiać dom- dzisiaj żyję nadzieją, że już wkrótce ujrzę swój mały biały domek wśród brzóz….  wiele rzeczy wydawało mi się niemożliwych… a jednak… życie jest pełne niespodzianek.. i tego kurczowo się trzymajmy…

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.