Poprzednio zamieściłam artykuł zamieszczony rzekomo w jednej z francuskich gazet…teraz coś ode mnie….
Polska. Kraj w którym co piąty mieszkaniec traci życie bo nie stać go na leczenie, albo nie zdążył wykorzystać terminu wizyty u lekarza-specjalisty, który sobie zrobił jakieś pół roku temu. Kraj, w którym 1/5 narodu sprząta, zmywa, przewija chorych poza granicami kraju, i w którym co trzeci mieszkaniec ma 20 lat – co jest konsekwencją zdania pierwszego. Kraj, który ma dwa razy więcej studentów niż Francja ale i też dwa razy więcej kredytów studenckich, a inżynier zarabia na poziomie sprzątaczki w jednostce budżetowej. Kraj, gdzie człowiek wydaje swoją pensję i nieco cudzej – by przeżyć od pierwszego do ostatniego dnia miesiąca. Kraj, w którym grypa sprawia, że co piąty mieszkaniec musi pożyczyć albo leczyć się cebulą. Kraj, w którym jedni za 1000 zł pensji żyją w piątkę, a inni nie wiedzą co z tym zrobić. Kraj, do którego obcy kapitał pcha się drzwiami i oknami, i nie dla tego, że nie ma biedy, ale dlatego, że Polak wykona tą samą pracę co np. Francuz, tyle że za 5 razy mniejszą pensję. Kraj, w którym ceny na półkach są na poziomie Zachodu, a dochody na koncie na poziomie III świata. Kraj, w którym cena 10 letniego samochodu równa się trzyletnim zarobkom, a parkingi zawalone są autami, które stanowią zagrożenie dla samych siebie. Kraj, w którym rządzi się dysponując niczym. Kraj, w którym zabiera się jednym, by zamknąć usta drugim.
Cudzoziemiec nie musi tu rezygnować z żadnej logiki. Dopiero tutaj może docenić jak dobrze ma u siebie…