sobota, 23 kwietnia 2011

WESOŁEGO ALLELUJA! :)

niedziela, 17 kwietnia 2011

Nieznajomy

Kiedy budzę się o  świcie jesteś przy mnie.....kiedy wychodzę z domu obdarowuję twojego buziaka swoim buziakiem...kiedy jestem w pracy nie ma godziny, żebyś nie pojawił się w moich myślach....kiedy płaczę, zwykle to TY jesteś winny....kiedy się śmieję, to Ty sprawiasz, że nie mogę się zatrzymać.....kiedy jest mi źle, to tylko Ty potrafisz sprawić, że jest mi lepiej...ale też tylko Ty potrafisz jednocześnie sprawić, że czuję się najgorzej na świecie...kiedy mam problem-tylko Ty potrafisz pomóc mi go rozwiązać....kiedy wszystko mi się układa- tylko TY potrafisz w jednej sekundzie sprawić, że mój świat w oka mgnieniu potrafi runąć.....ale kiedy ten świat runie, tylko Ty potrafisz go odbudować....wydaje mi się, że Cię znam a jednak cię znam....kimże więc jesteś...nieznajomy....i dlaczego tak bardzo cię kocham?

Czasami te myśli toczą  każdą z nas prawda? To była nie tylko autorefleksja....to była próba czytania w myślach kobietek takich jak ja....romantyczek...ciągle poszukujących ideału.....tyle tylko, że to poszukiwanie odbywa się w ramach naszych czterech kątów...czasem zwieńczone sukcesem, czasem porażką......no właśnie...czy to aby na pewno porażka?....może jednak nie oglądać się za siebie?...traktować każde...ale to każde przeżycie jak doświadczenie, które pozwala pewne rzeczy zrozumieć....czasem zło potrafi czynić dobro....dlaczego?....bo z każdej emocji, z każdego przewinienia, z każdego żalu i każdej chwili szczęścia zawsze da się wyciągnąć coś co nazywa się nauczką...bądźmy więc kobietki wolnymi słuchaczami kierunku, który nazywa się Życie i pamiętajmy, że każdy oblany egzamin można przecież poprawićJ


środa, 6 kwietnia 2011

Dni ostatnich przypadki

Znowu na jakiś czas zaszyłam się w realnym świecie zaniedbując przy tym to moje skromne blogowanie. Miniony tydzień zakończył się straszną tyrką na bydgoskich marketach i to w dodatku bez sukcesów. Jedna rzecz, która mnie ostatnio cakowicie pochłania i to cholernie banalna rzecz, to "w co się ubrać na wesele?" Rzecz tym bardziej dla mnie istotna, bo w zaszczytnym charakterze świadka mam wystąpić, więc jakoś trzeba wyglądać :) No i co? Biegam po galeriach, centrach handlowych, od butiku do butiku i nic. Sukienek koło 30-tu miałam na sobie, co jedna to ładniejsza-ale tylko na wieszaku jak się później okazywało. Miś-Pyś mój całkowicie zrezygnowany zapinał suwaki jeden za drugim, za każdym razem z nadzieją, że to już ostatni.....i niestety biedaczek nie doczekał się finiszu tej batalii. Moja spożywcza ciąża i ......no dobrze....szczegóły zachowam dla siebie......w każdym razie ołówkowe spódniczki, falbanki, gorsety itp gadżety nie są stworzone dla cioci Lu albo ciocia Lu jest nieudanym egzemplarzem....co jest raczej najbardziej prawdopodobne......:) Piątkowe popołudnie i sobotni dzionek przeszły zatem do historii , do której nie chce się wracać. Żeby chociaż człowiek T-shirt'a kupił.... fizycznie zmięta i wyczerpana psychicznie z pewną dozą zadowolenia przyjęłam propozycję wieczornego "odszczurzania" w gronie moich wekendowych towarzyszy niedoli. Ciąg dalszy tego procederu, tyle że już w nieco odmiennej formie i w innym towarzystwie miał miejsce w piękny, słoneczny niedzielny dzionek- kiedy to płuca cioci Lu zostały obdarowane cudownym leśnym powietrzem. Troszkę biegu, troszkę marszu, siatkówka piłką nożną i zaraz człowiek lepiej się czuje....notabene nie polecam uprawiania siatkówki piłką nożną bo jak się nie ma stalowych przedramion to początki są bardzo bolesne....ale u cioci Lu chęć "poruszania" się wzięła górę nad bólem i z czasem ból przestał przeszkadzać.....tak czy inaczej leśne wędrówki wyszły napewno mojej zmęczonej główce na dobre.
Stan na dzień dzisiejszy jest taki, że sukienka na wesele wróciła ze mną z mazowieckiego fyrtla, kiedy to po załatwieniu sprawy służbowej niechybnie trafiłam w drodze powrotnej do domciu na kolejne centrum handlowe, któremu nie mogłam się oprzeć. No bo gdzie jak nie w stolicy znajdzie się sukienka dla Cioci Lu....i się znalazła......LIMITED COLLECTION o charakterze korygującym spożywcze ciąże:)....są jeszcze mądrzy projektanci na tym świecie......zwiewne koronkowe ecru w stylu retro i "ołówek" zastąpiony literką A sprawiły, że przynajmniej na chwilę zniknęła słonica, którą widzę każdego ranka w lustrze.....połowa sukcesu za mną...jeszcze tylko buciki i dodatki i może wstydu nie będzie......babskie ego ma szanse być zaspokojone jeśli tylko nieokiełznana PSYCHE cioci Lu nie wymyśli jakiegoś innego problemu:)*

See You soon my Blog
Polecam http://www.marks-and-spencer.com.pl/

piątek, 1 kwietnia 2011

Wiosenne sprzątanie czyli rozterki pogmatwanej główki

No co ja biedna mam z sobą począć. Słoneczko za oknem, żyć się chce, działać, zająć czymś konstruktywnym a tu pomysłów brak. Już ostatnio nawet zaczęłam szperać w Internecie w poszukiwaniu kolejnych studiów. Chodzi za mną jakaś podyplomówka ale właściwie sama nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie – co ci to da? No bo ja to taki rozchechłany egzemplarz jestem – z jednej strony ambicje, nuda i chęć poznawcza, a z drugiej domowe ciepełko, kocyk i Miś Pyś. Niby człek z domu chce wyjść i potrenować nieco uśpiony móżdżek ale ciągle brakuje tego ostatniego kopniaka w zad, żeby słowa w czyny zamienić. Języki chciałam zgłębiać. Wykupiłam lekcje korespondencyjnie… i co…. przybyło mi nieco na półeczce i ubyło w portfelu a w główce nadal constans. Niby mówi się, że najtrudniej zacząć a potem to już jakoś pójdzie…. a  u mnie to zaczynanie to dopiero jest wyczyn…..
A to dla Ciebie mój Blogu...przejaw mojej romantycznej duszy
 http://www.youtube.com/watch?v=n1N9a20M0Tg